Większa część ludności polskiej straciła zaufanie do Rzeszy. Muszę niestety powiedzieć, że uczuć nie można zmienić w ciągu kilku dni… Mogę oświadczyć, że nastroje w szerokich kołach robotników śląskich idą w tym kierunku, że życzą sobie przyłączenia do przyszłego państwa polskiego, a ponieważ my mamy reprezentować te hasła, więc musicie panowie zrozumieć, że pod żadnym warunkiem nie możemy złożyć oświadczenia, iż dążeniom tym się przeciwstawiamy, gdyż w ten sposób podkopalibyśmy swoją egzystencję. Chciałbym jeszcze dodać, że chcemy uczynić wszystko, co w naszej mocy, aby aż do ostatecznego rozstrzygnięcia utrzymać spokój i porządek, nawet narażając się na niebezpieczeństwo zakrzyczenia. Tak zresztą w miarę sił czyniliśmy już do tej pory.
18 listopada
Tadeusz Jędruszczak, Polityka Polski w sprawie Górnego Śląska 1918–1922, Warszawa 1958.
Po aresztowaniu przez Niemców wszystkich wybitniejszych działaczy polskich na Śląsku Górnym, ruch antyniemiecki wśród Polaków został chwilowo bez kierownictwa naczelnego. W porozumieniu z delegatami robotniczymi i ludowymi kierownictwo to objęli Adam Napieralski i Cezar Zawistowski byli właściciele i wydawcy Godziny Polskiej. Pod ich kierownictwem zaczęto na wielką skalę prowadzić konspiracyjną pracę przygotowawczą. W Bytomiu utworzono tajną Radę Narodową, na całym Śląsku tworzą się również tajne organizacje wojskowe i komitety obywatelskie, podległe komitetowi naczelnemu. Mają one za zadanie przygotowanie zbrojnego ruchu na Śląsku, na wypadek działań wojennych ze strony Niemiec. Sprawa ta postępuje nader powoli, wobec braku broni, materiałów wojennych oraz gwarancji pomocy Warszawy lub Poznania. Komitet Naczelny Śląska zwrócił się do władz wojskowych w Poznaniu z prośbą o pomoc, lecz podobno prośbę tę zbyto obietnicami, natomiast akcji żadnej w tym kierunku nie wszczęto. Podkreślić należy, że jak widać z powyższego, ruch na Śląsku usiłują ująć w ręce przywódcy najskrajniejszego aktywizmu, działający być może, w porozumieniu z Berlinem i sferami b. aktywistów w Warszawie.
Bytom, 6 czerwca
Tadeusz Jędruszczak, Polityka Polski w sprawie Górnego Śląska 1918–1922, Warszawa 1958.
Ludność robotnicza i górnicza Górnego Śląska znajduje się już od kilku miesięcy z powodu metodycznych prowokacji i codziennych prześladowań ze strony władz pruskich w stanie nieopisanego wzburzenia i podrażnienia. Rząd polski oraz miejscowi kierownicy polityczni z trudem tylko zdołali utrzymać pozorny spokój i zapobiec powstaniu. Dziś zasadnicze ustępstwa, przyznane Niemcom ze szkodą dla Polski i jej ziem zamieszkałych przez ludność bezsprzecznie polską, obudziłoby nieodwracalnie w Polsce, ufnej w sprawiedliwość sprzymierzeńców, uczucie beznadziejnej goryczy i doprowadziłyby do starcia zbrojnego między Polską a Niemcami. Zważywszy, że środki militarne Polski znajdują się obecnie w stanie niższości, starcie to mogłoby łatwo doprowadzić do podboju Polski przez Niemców oraz, co za tym idzie, do panowania Niemców na wschodzie.
Wobec grożącego niebezpieczeństwa Delegacja Polska prosi najgoręcej Konferencję Pokojową, by zachowała swe uprzednie decyzje zasadnicze w sprawie granic polsko-niemieckich.
Delegacja Polska dopuszcza jednak możliwość rektyfikacji tych granic w pewnych szczegółach, a mianowicie drogą wzajemnej wymiany odnośnych terytoriów, stosownie do ich charakteru etnograficznego. Oprócz tego Delegacja Polska jest skłonna zabezpieczyć Niemcom impostację pewnej ilości węgla górnośląskiego.
9 czerwca
Tadeusz Jędruszczak, Polityka Polski w sprawie Górnego Śląska 1918–1922, Warszawa 1958.
Nastrój mas na Górnym Śląsku przedstawia się rozmaicie zależnie od powiatów: w powiatach północnych, a więc opolskim, strzeleckim, lublinieckim, kluczborskim, północnej części tarnogórskiego i toszeckim ludność przeważnie pogodziła się z myślą odczekania plebiscytu, do którego tu i ówdzie zaczęto się przygotowywać. Natomiast w powiatach południowych i przemysłowych, a w pierwszym rzędzie katowickim i rybnickim, ludność polska doprowadzona do ostateczności nadużyciami władz niemieckich i zdenerwowana długim i próżnym oczekiwaniem opuszczenia przez Niemców Śląska, lada chwila może chwycić za broń. Dotychczasowi przywódcy zarówno w POW, jak i w Podkomisariacie tracą coraz bardziej swój wpływ. Jestem najmocniej przekonany, że jeżeli do 10–14 dni Niemcy nie ogłoszą zupełnej amnestii politycznej i komisja ententy nie przybędzie na Górny Śląsk, wybuch samorzutny powstania ludowego jest nieunikniony. Przy tym wśród ludności robotniczej w powiatach przemysłowych wybuchną niepokoje, wywołane przez żywioły wywrotowe, spartakusowców i częściowo bandytów. Ci ostatni np. w okolicach Zabrza i Zaborza są podobno zorganizowani w wielkie bandy (np. sławnego Hajoka, licząca około 500 ludzi) i tylko czekają sprzyjającej chwili, aby wystąpić.
5 sierpnia
Tadeusz Jędruszczak, Polityka Polski w sprawie Górnego Śląska 1918–1922, Warszawa 1958.
Prastara dzielnica Polski, Górny Śląsk nie został przez konferencję pokojową w Paryżu przyznany Polsce. Konferencja postanowiła, że tam ma się odbyć plebiscyt, to jest ludność sama przez głosowanie ma oświadczyć, czy chce należeć do Polski, czy pozostać przy Niemcach.
To postanowienie konferencji pokojowej, aczkolwiek nie odpowiadało życzeniom i pragnieniom braci naszych na Górnym Śląsku, zostało przez nich uznane i, choć z bólem serca, postanowili zastosować się do niego. Byli i są pewni, że wynik głosowania będzie jeden: olbrzymia większość ludności wyrazi jasno swą wolę, że chcą należeć do Polski.
[..]
Wiedzą o tem dobrze Niemcy i wiedzą, jaki będzie wynik plebiscytu. Ogarnięci szałem wściekłości postanowili oni niesłychanemi okrucieństwami i gwałtami sterroryzować ludność, przestraszyć ją i zgnębić tak, żeby nie miała odwagi wypowiedzieć się wyraźnie przeciwko nim. Rozpoczęło się pozorne prześladowanie przez władze niemieckie wszystkiego co polskie. Zaczęto zamykać pisma polskie, rozwiązywać stowarzyszenia i wtrącać do więzień wszystkich światlejszych Polaków, aby ludność została bez przewodników. Jednocześnie Niemcy zapełnili cały kraj swymi agitatorami i zasypali odezwami, w których zohydzili Polskę i naród polski.
Warszawa, 21 sierpnia
Pisma ulotne stronnictw ludowych w Polsce 1895–1939, zebrali i opracowali Stanisław Kowalczyk, Aleksander Łuczak, Kraków 1971.
Od dnia dzisiejszego Komisja Międzysojusznicza Rządząca i Plebiscytowa obejmuje władzę i… ujmuje w swoje ręce wszelkie władze, które dotychczas należały do Rządu niemieckiego, do Rządu pruskiego i do władz prowincjonalnych Śląska. […]
Komisja Międzysojusznicza bezwzględnie będzie ścigała wszystkich sprawców nieporządku, jakiegokolwiek rodzaju byłaby ich szkodliwa działalność: tych, którzy by zakłócali spokój lub porządek publiczny, nawoływali do walk klasowych, religijnych i narodowościowych, usiłowali knuć spiski rewolucyjne, tych którzy by otwarcie lub potajemnie podburzali do stawiania władzom oporu, jako też tych, którzy by próbowali zakłócić lub sfałszować swobodne wypowiedzenie się woli ludności Górnego Śląska.
Opole, 11 lutego
Tadeusz Jędruszczak, Polityka Polski w sprawie Górnego Śląska 1918–1922, Warszawa 1958.
Każdy Polak, czy robotnik, lub urzędnik, musi w chwili tej, gdzie się rozchodzi o sprawę polską, pracować najusilniej… Przez wywołanie strajku w celu szkodzenia Polsce, postawili się Niemcy otwarcie po stronie barbarzyńców rosyjskich i band azjatyckich, które pod dowództwem oficerów i zbrodniarzy niemieckich i carskich generałów chcą Polskę zniszczyć.
17 sierpnia
Tadeusz Jędruszczak, Polityka Polski w sprawie Górnego Śląska 1918–1922, Warszawa 1958.
Górnicy! Rodacy!
Mężnym i solidarnym postępowaniem złamaliście terror niemiecki na Śląsku. Najważniejsze żądania Wasze są spełnione. Zielona policja [niemiecka] opuszcza G[órny] Śląsk. Utworzona zostanie Straż Obywatelska, która pełnić będzie swe funkcje, aż do objęcia służby bezpieczeństwa przez Policję Plebiscytową. […]
Dotychczas osiągnęliśmy tyle, że z powodu obecnego strajku żaden górnik nie poniesie szkody pod względem urlopu, węgla deputatowego i wynagrodzenia za ewentualne nadszychty. W sprawie zapłaty z dni strajkowe odbędą się jutro dalsze układy. Gdyby się pracodawcy pod żadnym warunkiem zgodzić nie chcieli, dawamy Wam solenne przyrzeczenie, że organizacje robotnicze wypłacą Wam ze swych funduszy znaczne wsparcie.
Rodacy! Położenie jest tego rodzaju, że przez dalszy strajk i niepokoje zaszkodzilibyśmy naszej słusznej sprawie. Dlatego wzywamy Was usilnie do natychmiastowego podjęcia pracy, tym więcej, że powody do strajku upadły.
Równocześnie wzywamy Was do oddawania broni. […] Należy także natychmiast zaprzestać wszelkich ataków na ludność niemiecką, rewizji po domach, tramwajach, kolejach i drogach i zachować zupełny spokój.
Bytom, 26 sierpnia
Polska w latach 1918–1939. Wybór tekstów źródłowych do nauczania historii, red. Wojciech Wrzesiński, oprac. Krzysztof Kawalec, Leonard Smołka, Włodzimierz Suleja, Warszawa 1986.
Sama zasada narodowościowa nie wystarczy dla obrony Śląska. Ponad nią wybija się coraz uparciej, coraz potężniej drugi moment zagadnienia – moment gospodarczy – a staje się tak przemożnym, tak dominującym, że jest rzeczą zupełnie pewną, że on przede wszystkim sprawę rozstrzygnie. Dlatego też zagadnienie górnośląskie decyduje się dzisiaj nie tylko w owych przygotowaniach do plebiscytu. Ono zjawia się w każdej chwili, gdy po tej lub tamtej stronie kanału zbierają się ambasadorowie i naczelnicy rządów, gdy wysuwa się na porządek dzienny sprawa wypłacalności Rzeszy Niemieckiej, sprawa odszkodowań wojennych i rozbrojenia Niemiec.
[…]
Gdy Górny Śląsk będzie oddany Polsce, zapewni to korzystanie z jego bogactw całemu światu, potrafi zasilić Francję i Włochy, które najbardziej potrzebują węgla dla swej odbudowy gospodarczej. Przecież Polska jest wiernym sojusznikiem Zachodu.
[…]
Wierzy w nas dotychczas Francja, wierzy instynktem, wierzy przez tradycję – przez pewien polot ducha wspólny obu narodom. Dlatego mamy przekonanie, że Francja nas nie sprzeda, że za odszkodowania wojenne Górnego Śląska nie przefrymarczy. I to już nie przez sentyment dla nas, nie zobowiązaniom moralnym gwoli. Francja wie, że nie na wiele się przyda zwiększenie odszkodowań wojennych, jeżeli za tę cenę Polska nie będzie sojusznikiem silnym, gospodarczo niezależnym, państwo mocno zorganizowanym. Francja rozumie, że jeżeli Niemcy dziś odbiorą Śląsk Górny i Lotaryngię, a pojutrze będą marzyli o tem, aby mundur pruski znów się zjawił pod murami Paryża. Ażeby to się nie stało – Górny Śląsk musi być przyznany Polsce.
Warszawa, 28 stycznia
Tadeusz Jędruszczak, Polityka Polski w sprawie Górnego Śląska 1918–1922, Warszawa 1958.
Spokojnie czekamy na ten dzień. I jeżeli ten spokój niezupełnie wolny jest od troski, to jedynie dlatego, że wzmożone jeszcze w ostatnich czasach usiłowania agitacji niemieckiej wywołania tam za każdą cenę niepokojów, zaburzeń, posługiwania się gwałtami wobec ludności polskiej, odkrywane ciągle składy broni budzą obawy o utrzymanie koniecznego porządku i spokoju. Ludność polska, w poczuciu swego prawa i swojej siły i pewności zwycięstwa w głosowaniu zachowa spokój… Nie wątpimy, że zarządzenia Komisji Międzysojuszniczej zdołają zapewnić tam spokój, a ludności zagwarantują swobodne, niczym nie skrępowane wypowiedzenie swojej woli.
Warszawa, 11 marca
Tadeusz Jędruszczak, Polityka Polski w sprawie Górnego Śląska 1918–1922, Warszawa 1958.
Rodacy!
Cały świat ma oczy zwrócone na Was i z zapartym oddechem czeka wyniku wielkiego głosowania ludowego na Górnym Śląsku. […]
W przyszłą niedzielę [20 marca] rozstrzygną się losy Górnego Śląska. Z kartką wyborczą w ręku macie wypowiedzieć, czy chcecie i na przyszłość znosić ciężkie jarzmo niewoli i wyzysku niemieckiego, czy też pragniecie połączyć się na wieki z Macierzą Polską i na zawsze zapewnić sobie i Waszym potomkom wolność, dobrobyt i szczęście. […]
W ostatniej chwili jeszcze zwracamy się do Was, kochane siostry i kochani bracia, abyście w tę pamiętną palmową niedzielę wszyscy jak jeden mąż spełnili obowiązek względem swoich rodzin, swoich dzieci, wnuków i prawnuków, względem Górnego Śląska i Polski, i wszyscy oddali kartkę, na której widnieje napis „Polska – Polen”.
Nie wystarczy oddać samemu kartkę wyborczą taką, jaką Ci oddać nakazuje sumienie polskie, ale każdy z nas ma obowiązek dopilnować, aby krewni, przyjaciele i znajomi poszli na głosowanie i polską oddali kartkę. Naszym obowiązkiem jest dopilnować, ażeby wszyscy Górnoślązacy bez wyjątku poszli na te pamiętne wybory i głos za Polską oddali.
Bytom, 15 marca
Polska w latach 1918–1939. Wybór tekstów źródłowych do nauczania historii, red. Wojciech Wrzesiński, oprac. Krzysztof Kawalec, Leonard Smołka, Włodzimierz Suleja, Warszawa 1986.
Organizację wojskową górnośląską utrzymać jako tajną, zachowując spokój za wszelką cenę; wobec zaszłych ze strony Niemców aktów prowokacji Rząd poleca zwrócić się do aliantów o zgodę na tworzenie drużyn miejscowych, które współdziałając z policją aliancką, chroniłyby ludność polską przed gwałtami, utrzymując ją w karbach dyscypliny i spokoju; wniosek formowania oddziałów górnośląskich poza granicami Górnego Śląska i wcielania ochotników Górnoślązaków do armii Rząd odrzuca aż do czasu decyzji Rady Najwyższej; Rząd zwraca się do Rady Najwyższej z przedstawieniem konieczności natychmiastowego rozstrzygnięcia sprawy przynależności Górnego Śląska.
Warszawa, 23 marca
Tadeusz Jędruszczak, Polityka Polski w sprawie Górnego Śląska 1918–1922, Warszawa 1958.
Stanowisko PSL musiało ulec zasadniczej zmianie z chwilą, gdy cały naród uświadomił sobie, że fundament siły państwowej stanowi dziś lud. PSL weszło do Sejmu Ustawodawczego z 33 mandatami.
Dziś Klub posłów PSL liczy 85 członków. Zarzucano nam niejednokrotnie zbytnią partyjność; nie słowami, ale czynami stronnictwa zadało kłam tym zarzutom. Każdy, kto nie jest krótkowidzem musi sobie zdać dziś sprawę z tego, że państwo nasze walczy jeszcze z dużymi brakami. PSL, które przyjęło odpowiedzialność za państwo, musi sobie uświadomić, że obecnie rozpoczyna się dla niego, jak dla państwa, nowa era, era pokojowej pracy. Zmiażdżenie bolszewików, w czym lwia część zasługi przypada chłopu polskiemu było ostatnim okresem zmagań wojennych.
Traktat w Rydze zapewnił państwu możność normalnej pracy pokojowej. Pokój może być zagwarantowany tylko własną siłą narodu i sojuszami i innymi państwami. Sił w narodzie nie brak, a na drogę sojuszów wprowadziły nas korzystne układy wojskowe i polityczne z Francją, oraz układ z Rumunią. [...]
Zdobyliśmy wiele, zdobędziemy i resztę. Naród złożył dowód ogromnej ofiarności, składając w ostatnich czasach z góra 200 milionów na cele Górnego Śląska. Wynik plebiscytu nie był niespodzianką wobec przekupnej agitacji i niesłychanej propagandy niemieckiej. Ostatecznego załatwienia sprawy górnośląskiej możemy oczekiwać ze spokojem, bo opierając się na wyniku plebiscytu, możemy mieć pewność, że znaczna część Śląska zostanie przyznana Polsce.
Kraków, 3 kwietnia
Wincenty Witos, Przemówienia, oprac. Józef Ryszard Szaflik, Warszawa 2007.
Do zadań moich, jako polskiego komisarza plebiscytowego na Górnym Śląsku, zaliczałem przede wszystkim czuwanie nad tym, aby w kraju panował spokój, ład i porządek. Dzięki nadludzkiej pracy przywódców polskiego ludu robotniczego i włościańskiego i dzięki zabiegom moim odbył się dnia 20 marca plebiscyt w zupełnym spokoju i porządku. Zaznaczam, że w żadnym z państw międzysojuszniczych zwyczajne wybory do parlamentu w takim ładzie, spokoju i porządku się nie odbywają. Po plebiscycie wytężałem wszystkie siły, aby nie dopuścić do zakłócenia spokoju publicznego, i szerokim warstwom ludu polskiego wpajałem wiarę w sprawiedliwość Międzysojuszniczej Komisji w Opolu przekonując je przy każdej sposobności, że Komisja Międzysojusznicza sprawiedliwie wynik plebiscytu osądzi i uszanuje wolę ludu polskiego wyrażoną podczas plebiscytu dnia 20 marca br.
Tymczasem Komisja Międzysojusznicza w swoim raporcie do Najwyższej Rady proponuje przyznać Polsce tylko powiat pszczyński i rybnicki, czyli innymi słowy, respektuje zaledwie 40% głosów oddanych za połączeniem Górnego Śląska z Polską. Powiaty wiejskie katowicki, bytomski, tarnogórski, gliwicki, zabrski, strzelecki, wschodnia część powiatu raciborskiego, powiat lubliniecki, gdzie ludność tubylcza z ziemią zrośnięta znaczną większością wypowiedziała się za połączeniem z Macierzą Polską, Komisja Międzysojusznicza proponuje oddać z powrotem (pod) panowanie niemieckie.
Wobec tego stanu rzeczy i olbrzymiego rozgoryczenia ludu nie jestem zdolny spełniać więcej naczelnego mego zadania, a mianowicie utrzymania ładu i porządku na terenie plebiscytowym. Z tej przyczyny niniejszym składam urząd komisarza plebiscytowego podkreślając, że wszelkie usiłowania w kierunku cofnięcia mego postanowienia pozostaną bez skutku.
Sosnowiec, 2 maja
Polska w latach 1918–1939. Wybór tekstów źródłowych do nauczania historii, red. Wojciech Wrzesiński, oprac. Krzysztof Kawalec, Leonard Smołka, Włodzimierz Suleja, Warszawa 1986.
Rząd kategorycznie oświadcza się przeciw wywoływaniu ruchu zbrojnego na Górnym Śląsku i poleca komisarzowi [Wojciechowi] Korfantemu dołożyć wszelkich starań i środków, by do niego nie dopuścić. Zgłoszonej przez komisarza Korfantego dymisji rada ministrów nie rozpatruje. Rząd wyzyska w najszerszym zakresie strajk generalny i w myśl tego roześle nadesłane przez Komisarza Korfantego odezwy. Rząd postanawia odwołać względnie zalecić ministrowi spraw wojskowych odwołanie pułkownika Mielżyńskiego.
Warszawa, 2 maja
Tadeusz Jędruszczak, Polityka Polski w sprawie Górnego Śląska 1918–1922, Warszawa 1958.
Rząd Rzeczypospolitej Polskiej odwołał mnie ze stanowiska polskiego komisarza plebiscytowego na Górnym Śląsku. Oświadczam uroczyście, że uczyniłem wszystko, co było w moich siłach, aby zapobiec zbrojnemu powstaniu i zakłóceniu porządku publicznego. Gdy jednak propozycje Wysokiej Komisji Międzysojuszniczej Rządzącej i Plebiscytowej w Opolu, co do podziału Górnego Śląska dostały się do wiadomości szerokich kół polskich robotników i chłopów […], ogarnęła te masy bezgraniczna rozpacz na myśl, że znowu mogą powrócić pod jarzmo prusko-niemieckie. Ludność zdecydowana na wszystko dowiedziała się o raporcie i propozycjach Komisji Międzysojuszniczej w Opolu w niedzielę dnia 1 maja po południu o godzinie czwartej, a w poniedziałek rano samorzutnie rozpoczęła strajk generalny. Wszystkie kopalnie i huty stanęły. Trzysta tysięcy robotników strajkuje, a włościanie górnośląscy zsolidaryzowali się z nimi.
W dwudziestu czterech godzinach po otrzymaniu hiobowej wieści, że Komisja Międzysojusznicza w Opolu w propozycjach, dotyczących podziału Górnego Śląska pomiędzy Polską a Niemcami, uwzględniła około 35 procent głosów oddanych za połączeniem Górnego Śląska z Polską, ludność samorzutnie pochwyciła za broń, która w wielkich masach przywożona była przez Niemców na teren plebiscytowy i którą od tajnych niemieckich organizacji za tanie pieniądze było można kupować i w przeciągu dwunastu godzin zaokupowała powiaty – Pszczyna, Rybnik, Katowice, Zabrze, częściowo Racibórz i Koźle, a olbrzymi ten ruch żywiołowy jeszcze nie ustał, lecz posuwa się coraz więcej na zachód.
Aby ten odruch rozdrażnienia ludu uzbrojonego nie zmienił się pod wpływem zbrodniczych jednostek w anarchię, stanąłem na żądanie powstańców i robotników strajkujących na czele tego ruchu, aby go ująć w ramy organizacyjne i zapobiec morderstwom, gwałtom i rabunkom i przywrócić czym prędzej porządek publiczny i normalny tryb życia. Oświadczam jednakże, że ten lud, który w przeciągu ostatnich dwóch lat po raz trzeci chwyta za broń przeciwko Niemcom, nigdy już nie zniesie panowania prusko-niemieckiego. […]
I dlatego proszę w interesie ludzkości i życia gospodarczego Europy o powzięcie co do losów Górnego Śląska decyzji zgodnej z wolą ludu polskiego na Górnym Śląsku, który tak dobitnie daje jej wyraz. W interesie pokoju i ludzkości proszę o natychmiastowe wyznaczenie linii demarkacyjnej.
Bytom, 3 maja
Polska w latach 1918–1939. Wybór tekstów źródłowych do nauczania historii, red. Wojciech Wrzesiński, oprac. Krzysztof Kawalec, Leonard Smołka, Włodzimierz Suleja, Warszawa 1986.
Melduję, że wszystkie względy przemawiają za likwidacją ruchu zbrojnego… Duch w powstańcach dobry, sam zapał jednak nie wystarczy na dalszą metę. Dziś zgodził się [Wojciech] Korfanty na likwidację wojskową, chciałby jednak przedtem porozumieć się z powracającym z Paryża generałem Le Rondem i uzyskać jakąś podstawę do likwidacji, np. jak poświadczenie, dające nam gwarancję korzystniejszego dla nas podziału Śląska, albo też tymczasowo oddania nam w granicach linii Korfantego władzy cywilnej, pozostawiając wojskową koalicji. Mam obawę, że w razie nieosiągnięcia tego pewne oddziały powstańcze nie usłuchałyby rozkazów likwidacyjnych i wypowiedziałyby posłuszeństwo. Po powiatach przez nas zajętych urządza ludność masowe wiece i demonstracje. Tak jej, jak i powstańcom tłumaczono i wmawiano przez szereg miesięcy, iż za nimi i ich zbrojnym ruchem będzie stała cała Rzeczpospolita. Trudno więc będzie wytłumaczyć, iż muszą kapitulować i nie wiem, jak oni to tłumaczenie zrozumieją, żeby nie podkopało autorytetu rządu polskiego na Śląsku.
Górny Śląsk, 6 maja
Tadeusz Jędruszczak, Polityka Polski w sprawie Górnego Śląska 1918–1922, Warszawa 1958.
Rząd polski uważa za swój obowiązek z całym naciskiem podkreślić, że ruch zbrojny na Górnym Śląsku wybuchł zupełnie niezależnie od woli i wbrew woli Rządu polskiego… Rząd wydał zakaz werbunku na terytorium Rzeczypospolitej i działa wciąż uspokajająco na umysły na Górnym Śląsku i Polski… Rząd robi ze swej strony wszystko, aby przywrócić na Górnym Śląsku spokój i równowagę umysłów i porządek.
Warszawa, 6 maja
Tadeusz Jędruszczak, Polityka Polski w sprawie Górnego Śląska 1918–1922, Warszawa 1958.
Na Górnym Śląsku powstanie, powstanie samorzutne, odruch gorącego uczucia ludzi zbyt długo a ciężko krzywdzonych, świeżo skrzywdzonych znowu niegodziwością, niesprawiedliwością, gdy pomyślny dla nas wynik plebiscytu zignorowano i zdeptano. Powstanie trwa – znowu krew polska się leje – oby nie nadaremnie! Ale nie! to już chyba niemożliwe.
Lwów, woj. lwowskie, 22 maja
Zofia Romanowiczówna, Dziennik lwowski 1842–1930, t. 2, 1888–1930, Warszawa 2005.
Wśród powstańców znajduje się cały szereg elementów nie mających nic wspólnego z ideologią powstańczą. Ten element anarchiczny musi być za wszelką cenę zlikwidowany, ze względu na niebezpieczeństwo, jakie on wnosi ze sobą na teren Rzplitej. Z powyższych względów broń musi być powstańcom jako takim odebrana. […]
Cofające się oddziały kierować drogą żelazną na dwa tereny, tj. teren poznański i teren Małopolski. Zagłębie węglowe jako ośrodek podminowany wyeliminować bezwzględnie, szczególnie od elementów zbolszewiczanych… By ułatwić sobie przykrą rolę rozbrojenia, należy już z terenu Górnego Śląska odesłać wszystkie pociągi pancerne, wszystkie samochody pancerne oraz zapasy broni i amunicji, nie będące w ręku żołnierza, wprost do Krakowa, Kielc, Poznania i to najkrótszą drogą, ze stacji załadowczej. Identycznie postąpić z artylerią i w miarę możności z karabinami maszynowymi. Rozbrajanie pojąć nie jako odbieranie broni, lecz jako depozyt złożony do rąk reprezentantów Państwa Polskiego. Powstańców zawiadomić, że Rząd Polski czyni wszystko, ażeby ich wysiłek został w całej pełni dla sprawy wykorzystany.
Warszawa, 15 czerwca
Tadeusz Jędruszczak, Polityka Polski w sprawie Górnego Śląska 1918–1922, Warszawa 1958.
Bracia Ślązacy! Stańcie wszyscy do aktywnej współpracy z organami władzy demokratycznej państwa polskiego. Pomagajcie przedstawicielom Rządu, żołnierzom Wojska Polskiego i Armii Czerwonej w oczyszczaniu Waszego terenu od wrogich agentów niemieckich. Oczyszczajcie Wasze miasta i wsie z wszelkich śladów panowania germańskiego. Stańcie wszyscy niezwłocznie do pracy w swych zakładach przemysłowych, urzędach i instytucjach, weźcie w swe ręce ich obronę przed wrogiem i grabieżą, twórzcie tymczasową straż porządkową. Ujawniajcie majątki poniemieckie, zachowane maszyny, narzędzia, gotową produkcję, surowce i przekazujcie je jako dobro państwa polskiego w ręce przedstawicieli władz. Rozwijajcie inicjatywę w uruchomieniu handlu, piekarń, rzemiosła, zakładów leczniczych i innych.
Katowice, 29 stycznia
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
Ludności polskiej udostępniono najładniejszą salę w mieście, do niedawna zastrzeżoną „nur fur Deutsche”, a ponadto nie groziły łapanki, które zdarzały się często w czasie okupacji w kinach przeznaczonych dla Polaków.
Pierwszym filmem, jaki po wyzwoleniu wyświetlano w sosnowieckim kinie „Roxy”, bodajże już w poniedziałek 29 stycznia, był – pożyczony z komendatury radzieckiej – wojenny dramat Ona broni Ojczyzny. Publiczność przyjęła go entuzjastycznie, wielokrotnie oklaskując brawurowe akcje czerwonoarmistów. [...] tego samego dnia do magistratu przyszedł pan Marcinkowski, właściciel tego kina, wskazując miejsce, gdzie ukrył szereg przedwojennych filmów. Wybraliśmy natychmiast kilka z nich: Dorożkarz Nr 13, Piętro wyżej, Robert i Bertrand, Wielki walc i Fordanserki.
Sosnowiec, 29 stycznia
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
Od nas, Ślązaków, ojczyzna wymaga więcej niż aprobaty. Musimy czynnie brać udział w realizacji tego programu. Musimy podnieść produkcję naszych już teraz kopalń i hut, aby śląski węgiel popędził parowozy wiozące amunicję na front, aby śląski cynk i śląskie żelazo, przekute na czołgi i armaty biły niemieckie hordy.
Katowice, 2 lutego
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
Ogromna radość malowała się na twarzach ludzi tłoczących się na chodnikach ulic Warszawskiej i 3 Maja. Po tylu latach polskie mundury na ulicach miasta, mazurek Dąbrowskiego na otwarcie defilady i piastowskie orzełki na rogatywkach. Ludzie mieli łzy w oczach, a kiedy ruszyła długa kolumna piechoty, jakaś kobieta wybiegła na jezdnię i rzuciła się na szyję oficerowi, który prowadził żołnierzy. Wokół biało-czerwone flagi zwisające z wszystkich okien.
Katowice, 4 lutego
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
Jakaż to była satysfakcja zobaczyć przy pracach porządkowych na katowickim rynku hitlerowskich dygnitarzy i renegatów doprowadzonych z więzienia z ulicy Mikołowskiej. Jeszcze nie tak dawno butni i pewni siebie, gotowi na każde łotrostwo, żeby pognębić „podludzi”, jak nazywali Polaków oraz inne narody podbitej Europy, teraz bali się potulnie, żebrząc o papierosa.
Katowice, 7 lutego
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
Miasto stopniowo przybiera normalny wygląd. Usuwa się gruzy, rozbiera mury grożące zawaleniem, po jezdniach i trotuarach można już chodzić z większą pewnością siebie. Elektryczność i woda płyną przewodami jak krew w żyłach organizmu budzącego się powoli z letargu. Katowice zaczynają nowe życie.
Katowice, 8 lutego
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
Szybkie rozminowanie obiektów przemysłowych, a także innych, nie mówiąc już o polach i lasach, przez które biegły hitlerowskie umocnienia, były najważniejszymi zadaniami miejscowych władz. Ogromnej pomocy w tym trudnym przedsięwzięciu udzieliła nam Armia Radziecka, oddając do dyspozycji administracji cywilnej liczne grupy saperskie. Również Wojsko Polskie utworzyło specjalne oddziały, których głównym celem było rozbrajanie min, ujawnianie i zabezpieczanie porzuconej przez wroga amunicji.
Górny Śląsk, ok. 8 lutego
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
Było wprost niewiarygodne, jak przetrwały okupację i zaciekłe poszukiwania policyjnych szpicli harcerskie proporczyki oraz inne emblematy, a także mundury i peleryny. W sporej gromadce ponad stu osób oglądaliśmy się z podziwem, każdy z nas coś przechował, a niektórzy przybyli na spotkanie w regulaminowym umundurowaniu, jakby nie było tych pięciu i pół lat wojennej gehenny. [...] Tradycja widać tak głęboko tkwiła w kadrze instruktorskiej i szeregowych członkach, że nie osłabił jej bestialski terror okupanta, groźba śmierci czy tragiczny los wielu naszych przyjaciół druhen i druhów.
Katowice, 10 lutego
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
Poczułem ogromne wzruszenie w wyzwolonych Katowicach – pierwszy raz, gdy ujrzałęm biało-czerwone flagi na katowickim rynku, na którym szalał pożar wzniecony przez uciekających hitlerowców. Drugi raz, gdy zasiadłem w ławce z dziatwą szkolną, witającą nas w katowickiej szkole przy ulicy Szafranka, w pobliżu Urzędu Wojewódzkiego. Nauczyciel przed rozpoczęciem lekcji zaintonował Rotę.
Katowice, 12 lutego
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
My świadomie stoimy twardo przy klasie robotniczej, wierząc niezłomnie, że w niej jedyna przyszłość silnej i mocnej Polski. Zdajemy sobie z tego jasno sprawę, że ludzie, którzy chcą nas poróżnić, dążą do rozbicia naszej jedności. Ale jesteśmy czujni. Realizujemy i wykuwamy jedność narodową – jedność młodzieży polskiej, jedność robotnika, chłopa i inteligenta pracującego.
Katowice, 19 lutego
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
Spontanicznie wyrażana wdzięczność swym wyzwolicielom była tego dnia widoczna na każdym kroku. Nie trzeba było nikogo mobilizować ani zachęcać zarówno do udziału w manifestacji na cześć Armii Radzieckiej, jak i do składania wizyt czerwonoarmistom. Nie zapomnę nigdy pewnej staruszki, która przyniosła przyniosła przebywającym na leczeniu żołnierzom własnoręcznie upieczone ciasto z resztek mąki, jaką jeszcze posiadała.
Będzin, 23 lutego
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
Jeszcze trudno mieć obraz tego, co posiadamy – wiele składów jeszcze nie sprawdzono, zwleka się z tym i opóźnia z różnych zresztą przyczyn. Są pewne zapasy w powiatach lublinieckim i tarnogórskim. Z tymi zapasami można przeżyć do 3 tygodni. W Katowicach 500 sklepów czynnych. W Sosnowcu zapasów na 7 tygodni, w Zawierciu wręcz głód. Mleko – słaba organizacja.
25 lutego
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
Gdyby mi przyszło lapidarnie określić nasz zjazd, nazwałbym go świętem radości – chwilami wydawało się, że ściany budynku przy ulicy Powstańców 43 runą od spontanicznych oklasków i okrzyków. Wśród ogólnej radości i entuzjazmu znalazło się miejsce i dla spraw poważnych. Podjęliśmy np. apel o dodatkową pracę młodzieży w fabrykach, o zbiórkę polskich książek dla młodzieży autochtonicznej. Jednogłośnie poparliśmy też inicjatywę łódzkich zetwuemowców ufundowania z własnych składek kolumny czołgów im. Związku Walki Młodych.
Katowice, 16 marca
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
Prezydent [Bolesław] Bierut [Przewodniczący Krajowej Rady Narodowej] zaskoczył nas wszystkich doskonałą znajomością naszych problemów. Wiedziałem, że interesuje się działalnością przemysłu i warunkami życia ludności, ale żeby zadać sobie tyle trudu, by znać nawet szczegóły! Widać było, że leży mu szczerze na sercu wszystko, co dotyczy województwa, dopytywał się zwłaszcza o zaopatrzenie osiedli robotniczych, czy działają stołówki, czy dzieci są dożywiane w szkołach, jak z lekarstwami itp.
Katowice, 17 marca
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
Wracam z frontu. Nad Odrą walczy dzisiaj wiele dywizji polskich... Ale istnieje jeszcze jedna armia w Polsce, wewnętrzna, tę armię stanowicie wy, polscy górnicy! Pierwsze nasze dywizje wojskowe uzbroiliśmy dzięki pomocy Związku Radzieckiego. Dalsze oddziały musimy sami umundurować i uzbroić. Pomóżcie nam w tym wy, którzy jako pierwsi, zgodnie ze statutem, wyłoniliście, drogą demokratycznych wyborów, swe władze.
Katowice, 18 marca
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
Łącząc się z Górnym Śląskiem i Zagłębiem Dąbrowskim łączycie się na zawsze z ojczyzną Polską. Wracacie na łono narodu polskiego, wracacie do Macierzy dzięki bohaterstwu Armii Czerwonej i Wojska Polskiego. Bierzemy was w objęcia! Odtąd jesteście nasi! Niemiec już nigdy nie będzie pluł Wam w twarz, bo na straży naszych polskich granic nad Odrą, Nysą i Bałtykiem stać będzie waleczny żołnierz polski. Ogłaszam, że z dniem dzisiejszym miasto Zabrze jest miastem polskim.
Zabrze, 19 marca
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
Pobiliśmy absolutny rekord świata w zorganizowaniu i przygotowaniu orkiestry do tego koncertu, transmitowanego ponadto na falach eteru. Nie było instrumentów, ba, nawet pulpitów, z obsadą też nie tak jakby się chciało. Był natomiast ogromny zapał szczupłego na początku zespołu entuzjastów, który skutecznie nadrobił wszystkie braki. Ćwiczyliśmy dosłownie od świtu po późną noc, pokrzepiając nadwątlone siły cienką zupą, przynoszoną ze stołówki Urzędu Wojewódzkiego. Ale koncert nam się udał, taka była opinia recenzentów i słuchaczy.
Katowice, 25 marca
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
W naszej polityce kadrowej kierujemy się niezawodną zasadą marksizmu-leninizmu i kryteriami klasowymi. Placówki UB i MO, zbrojne ramię ludowej władzy, muszą być tworzone z najlepszych przedstawicieli ludu. Jest ich w waszym regionie wielu, należy więc sięgać szerzej do zahartowanych w rewolucyjnych bojach klasy robotniczej.
Katowice, 27 marca
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
Była to Wielka Sobota Wielkanocna, po raz pierwszy obchodzona w wolnej ojczyźnie po pięcioletniej gehennie okupacyjnej święto wiosny i nadziei. Dostroiła się do niego pogoda owego pierwszego powojennego roku, było ciepło i słonecznie, po zimie ani śladu. W śródmieściu ruch jak w najlepszych latach przedwojennych, w sklepach tłok, restauracje i kawiarnie pełne, wszyscy radośnie ożywieni, zajęci zakupami. Aż się wierzyć nie chciało, że zaledwie trzy miesiące temu, tu i w innych rejonach kraju na zachó od Wisły, czyhała na każdym kroku śmierć w czarnym mundurze z trupią czaszką.
Górny Śląsk, 31 marca
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
Zaczęliśmy organizować związek wkrótce po wyzwoleniu – Kobiela, Hierowski, Żukrowski, Żelachowski i ja. O cóż wtedy nie trzeba się było starać! O lokal dla związku, o stworzenie finansowych podstaw działalności, umeblowanie, wyżywienie. Dużą popularnością cieszyły się imprezy autorskie w terenie, a także pogadanki wygłaszane w radiu. Znajdowaliśmy pełne zrozumienia dla naszych poczynań u władz wojewódzkich, przychodziły nam z pomocą w sprawach trudnych, a wymagających pilnego załatwienia.
1 kwietnia
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
Jakieś było to przeżycie dla mnie, dla innych zresztą, którzy wypełnili szczelnie widownię, sądzę, również. Kiedy zgasły światła i uniosła się kurtyna, sala zatrzęsła się od braw po pierwszych polskich słowach tekstu dobiegającego ze sceny. Grano przecież „Zemstę” Aleksandra Fredry, klasyczną pozycję repertuaru naszych teatrów, godną tej szczególnej okazji.
Katowice, 2 kwietnia
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
Dzień św. Jerzego – tradycyjnego patrona harcerzy, stał się okazją do zaprezentowania liczebności i zwartości tej orgazniacji. We wszystkich miastach, a także osadach odbyły się uroczyste zbiórki, a następnie przemarsze oddziałów harcerskich. Zaskakujący był fakt, że tak wielu harcerzy wystąpiło w kompletnym umundurowaniu, a niektórym drużynom towarzyszyli nawet dobosze i fanfarzyści. Po zapadnięciu zmroku zapłonęły pochodnie, a harcerze ze śpiewem wracali na miejsca zbiórek, gdzie pochody rozwiązano. Obliczono, że tego dnia w całym województwie wystąpiło w kompletnym umundurowaniu, a niektórym drużynom towarzyszyli nawet dobosze i fanfarzyści. Po zapadnięciu zmroku zapłonęły pochodnie, a harcerze ze śpiewem wracali na miejsca zbiórek, gdzie pochody rozwiązano. Obliczono, że tego dnia w całym województwie wystąpiło pod harcerskimi sztandarami blisko 25 tysięcy dzieci i młodzieży.
Górny Śląsk, 23 kwietnia
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
W imieniu Armii Czerwonej przekazuję Wam gorące podziękowania za węgiel, który wydobyliście, umożliwiając nam zaopatrzenie frontowych linii kolejowych. Wydobyty przez Was węgiel umożliwi dostawę armat, czołgów, materiałów palnych, smarów i żywności dla czterech frontów... Dzięki Waszemu wysiłkowi wojska gen. mjr. Wasilewskiego mogły pokonać Niemców pod Królewcem, a wojska marszałka Rokossowskiego mogły wyzwolić Pomorze, zaś wojska marszałka Żukowa i marszałka Koniewa weszły do Berlina. Armia Radziecka i Wojsko Polskie kończą dzisiaj bój o stolicę hitlerowskich Niemiec: Berlin. W tym wielkim dziele udział macie także i Wy, polscy górnicy.
Katowice, 30 kwietnia
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
Jakże ruchliwe i gwarne było śródmieście owej pierwszej wiosny w oswobodzonych Katowicach. Pamiętam je dobrze z okresu międzywojennego, miało wielkomiejski charakter, reklamy świetlne, megafony uliczne nadające muzyczne szlagiery, duży ruch samochodowy. Teraz przedstawiało się to zupełnie inaczej, zniknęła z ulic wytworna publiczność i kolorowe światłą nad modnymi magazynami oraz lokalami nocnymi. Ale tłum gęsty wypełniał ulice, tłoczył się w sklepach, kawiarniach i restauracjach, w sobotnie popołudnie nie było wolnego miejsca. Życie jednak przede wszystkim koncentrowało się na ulicy, handel obnośny, nierzadko wymienny, transakcje dochodzące w oka mgnieniu na nieprawdopodobne przedmioty, od fortepianu po żywą krowę, od płótna flamandzkiego mistrza po papugę. Owej wiosny pojawili się też masowo uliczni muzykanci, produkowali się w modnym repertuarze, np. Czerwone Maki na Monte Cassino, Warszawo, ty moja Warszawo, jak również wykonywali własną twórczość. [...]
Było coś szczególnego w atmosferze tamtej wiosny, nastrój radosnego podniecenia i wyczekiwania na coś, co się ma spełnić w życiu nas wszystkich... coś dobrego. Po tylu latach niepewności i niepokoju wstępowała w nas nadzieja na lepsze życie. A wiosna była wspaniała, ciepła, drzewa wcześnie obsypały się bujnym kwieciem w parku Kościuszki, do którego udałem się podczas pierwszej przechadzki po mieście. Gdy do niego wróciłem w połowie kwietnia po z górą pięciu i pół latach, rozlegał się świergot ptaków i pełno było urzekających zapachów, a po zacienionych alejkach snuły się zakochane pary...
Katowice, 5 maja
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
Ludzie sami zaczęli zgłaszać chęć udzielenia pomocy w odbudowie stolicy, jak tylko rozeszła się wieść, że Warszawa będzie podniesiona z gruzów. Zadawali władzom pytanie: jak to mogą uczynić – pisali do gazet i radia. I wówczas to właśnie narodził się pomysł, by powołać coś w rodzaju społecznego funduszu, na który można będzie wpłacać pieniądze przeznaczone na odbudowę stolicy. Historycznym faktem jest, że pierwsi wsparli finansowo ten fundusz dąbrowscy hutnicy. Przyszli ochotniczo do pracy w niedzielę, a zarobioną wcale niemałą kwotę uznaliśmy wspólnie za bazę wyjściową dla wspomnianego funduszu. Czyn ten zbiegł się z wnioskiem zgłoszonym przez naszych posłów do KRN o zalealizowanie ogólnopolskiej zbiórki na odbudowę Warszawy. Najwyższa instancja Polski Ludowej poparła ów wniosek, przystąpiliśmy więc niezwłocznie do gromadzenia nie tylko środków pieniężnych, ale także materiałów budowlanych i narzędzi.
Dąbrowa Górnicza, 6 maja
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
Jako odpowiedzialny za kulturę w moim rodzinnym Sosnowcu, wykorzystałem fakt, że przepiękne parki należące do niemieckich fabrykantów Schona i Dietla, zamknięte dla publiczności przed wojną i w czasie okupacji, udostępnione zostały mieszkańcom miasta i zorganizowałem w nich coś w rodzaju festynów. Udały się znakomicie, przyszły tysiące ludzi z całego Zagłębia. Grały orkiestry dęte i taneczne. Zadebiutowało wówczas kilku domorosłych kapelmistrzów, np. Dziedzic z Czeladzi, Grajnert z Sosnowca, konferansjerzy Szymocha i Urgacz. Tańczono na kilkunastu estradach, były występy śpiewaków i żonglerów cyrkowych, po zmierzchu zapalano sztuczne ognie, które mój znajomy odnalazł w jakimś zapomnianym magazynie w Małej Dąbrówce. Jednym słowem wielka feta na sto fajerek. Największy problem był z napojami chłodzącymi i lodami. Chociaż wyprodukowano rekordową ilość i tak ich zabrakło.
Sosnowiec, 6 maja
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
Dziś, po blisko sześciu latach najkrwawszej z wojen, dzięki ofierze życia i krwi żołnierzy bohaterskiej Armii Czerwonej i walczącego z nią ramię w ramię Wojska Polskiego, dzięki ofierze życia i krwi żołnierzy armii sojuszniczych, krwawa bestia hitlerowska leży powalona, a narody Europy stoją u progu pokoju... My, Górnoślązacy, Zagłębiacy, Opolanie pamiętamy, że to Krajowa Rada Narodowa na swym drugim plenarnym posiedzeniu już w styczniu 1944 roku wyraźnie i śmiało ustosunkowała się do przyszłych granic Polski – ustaliła konieczność przyjaznego, kładącego na zawsze kres nieporozumieniom, uregulowania ze Związkiem Radzieckim sprawy granic wschodnich i ogłosiła prawo Rzeczypospolitej Polskiej do granic na zachodzie i północy nad Odrą, Nysą i Bałtykiem. Dekrety i praktyczna działalność PKWN, a dziś Tymczasowego Rządu RP, wyszły z założeń zakreślonych przez KRN. Chłop polski otrzymał z rąk państwa ziemię magnacką i obszarniczą. Robotnik został podniesiony do roli decydującej o rządach w Polsce – jako rzeczywisty – wraz z chłopstwem i inteligencją pracującą – współgospodarz kraju. My tu organizujemy naszą administrację na Śląsku Opolskim. Podstawą polityki zagranicznej stała się polityka głębokiej i rzeczywistej – po utrwalonej przelaną na polach bitew krwią żołnierzy Armii Czerwonej i Wojska Polskiego – przyjaźni między narodami polskim i radzieckim.
Katowice, 8 maja
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
Obywatele! Pozdrawiam was w Dniu Zwycięstwa demokracji nad bestią hitlerowską. Pozdrawiam was w pierwszym dniu pokoju na ziemiach polskich. Nie pójdzie na marne przelana krew... Naród polski otoczy mogiły rozsiane jak ziemia polska długa i szeroka swoją pieczołowitą opieką i troską. Codziennie dziewczęta polskie na tych mogiłach złożą świeże wiązanki kwiatów, a najtrwalszym pomnikiem dla poległych w tej wojnie bohaterów Czerwonej Armii i Wojska Polskiego będzie trwała, niewzruszona przyjaźń między naszymi narodami.
Katowice, 9 maja
Andrzej Konieczny, Jan Zieliński, Pierwsze sto dni, Katowice 1985.
Katowice-Chorzów-Warszawa. Komentarz Stefana Kisielewskiego na temat wesołego miasteczka w Chorzowie
A więc znów jesteśmy w Warszawie, Jaworze minęło jak sen czy cień – nie wiem dlaczego, kojarzy mi się z cieniem, choć było tam bardzo przyjemnie – tyle że deszcze, stąd może cień. Po drodze spędziliśmy dzień w Katowicach. W Parku Kultury w Chorzowie jest wesołe miasteczko, muszę powiedzieć, że czegoś takiego nie widziałem jeszcze dotąd, a widziałem przecież niejedno. Ogromna przestrzeń, jezioro ze statkami, kolejka napowietrzna, którą jedzie się nad całym parkiem ze dwie godziny, przeróżne karuzele i kolejki w najrozmaitszych stylach i rodzajach, zaopatrzenie świetne – po prostu rzecz wspaniała. To cały Gierek: dać ludowi circenses, niech się bawi – aby tylko nie politykował, nie próbował mieszać się do niczego. Trochę to niewolnicza koncepcja – i ci zmęczeni górnicy na owych huśtawkach wyglądają po trochu jak niewolnicy. Ale rzecz zrobiona jest świetnie – wszystkie maszyny rodem z NRD, a oni umieją to robić solidnie. Koncepcja masy ślepej, bez reszty kierowanej przez menadżerów, ale mającej to, co potrzeba do życia.
Katowice-Chorzów-Warszawa, 12 sierpnia
Stefan Kisielewski, Dzienniki, Warszawa 1996.
Odbyło się w Katowicach spotkanie Gierka i Jaroszewicza z aktywem Śląska. Przemawiał Gierek, zwracając się do zgromadzenia towarzyszy i całego narodu. [...] Po frenetycznych oklaskach zebrani odśpiewali hymn „Jeszcze Polska nie zginęła”. Gierek odczytuje dłuższy referat, przerywany co chwilę oklaskami i skandowaniem nazwiska Gierek... Gierek... Ton referatu jest ostry i napastliwy, sporo w nim momentów patriotycznych. W pewnym momencie, ryk tłumu: „Gierek, Gierek”, przerywa mówca, krzycząc do mikrofonu: „Polska, Polska, Polska”, co tłum podchwytuje. Znów oklaski, prawie bez przerwy klaszcze Jaroszewicz. Sens całego referatu da się zamknąć w kilku sformułowaniach ogólnych:
— idziemy drogą jedynie słuszną, która odpowiada dążeniom i pragnieniom narodu;
— wspólnie wypracujemy rozwiązanie, które zyska poparcie wszystkich Polaków;
— najlepszą drogą do rozwiązania wszystkich problemów jest program VI i VII Zjazdu partii i z tej drogi nigdy nie zejdziemy.
Katowice, 2 lipca
Paweł Mucha, Czasy wielkich przemian: ludzie–zdarzenia–refleksje, t. 3: [Lata 1956–1977], dziennik w zbiorach Ossolineum, 15637/II/t. 3.
W kopalni węgla kamiennego „Silesia” w Czechowicach-Dziedzicach w pochylni transportowej w wyniku zapalenia się taśmy przenośnika wybuchł pożar, który spowodował poważne zagrożenie dla 26 górników pracujących w tym rejonie kopalni. W rezultacie natychmiastowej akcji ratowniczej ze strefy pożaru wyprowadzono 4 górników. Górnicy: Bogusław Rozmus i Marek Okolus zginęli na posterunku pracy. Akcja ratownicza zmierzająca do uratowania pozostałych 20 górników przebiega w niezwykle trudnych, bardzo złożonych warunkach górniczych i prowadzona jest nadal z olbrzymim wysiłkiem i poświęceniem. [...] Zawsze pamiętamy, że górnicy swoją ciężką pracą i ponoszonymi niekiedy ofiarami zasługują na najwyższy szacunek i dbałość o ich sprawy, a ich bliskich powinniśmy otaczać wielką troską.
Czechowice-Dziedzice, 30 października
„Trybuna Ludu” nr 257, 1 listopada 1979.
Niedawne katastrofy w kopalniach wzburzyły polską opinię publiczną. W ciągu jednego miesiąca poniosło śmierć 66 górników; jest to największa tragedia górnicza w historii Śląska. [...] Obok żałoby i współczucia powszechny jest niepokój i troska o los pracujących w kopalniach. Jeżeli w tak krótkim czasie dochodzi do czterech poważnych wypadków, to źródeł ich nie można upatrywać tylko w nieszczęśliwym zbiegu okoliczności. Tkwią one głębiej: w złym stanie bezpieczeństwa pracy i w nadmiernej eksploatacji górników. [...]
Reakcja władz na ostatnie wypadki budzi również powszechny niepokój. Informacje o katastrofach w „Nowej Rudzie” i w kopalni „Dymitrow” podano z dwudniowym opóźnieniem, ograniczając je do minimum. [...] Szczególnie oburzające jest nieogłoszenie listy śmiertelnych ofiar.
Przemilczenia te wynikają, jak się wydaje, z obawy przed masową ucieczką od pracy w górnictwie i przed ujawnieniem skandalicznych zaniedbań w stanie bezpieczeństwa. W atmosferze śrubowania wydobycia za wszelką cenę, człowiek i jego bezpieczeństwo schodzą na plan dalszy. [...] Dlatego górnicy-robotnicy i pracownicy nadzoru sami muszą bronić swego bezpieczeństwa: odmawiać pracy w warunkach zagrożenia, odmawiać pracy na niesprawnym sprzęcie, nie pracować podczas choroby, nie zgadzać się na przedłużanie czasu pracy, domagać się zagwarantowania wolnych niedziel i świąt. Trzeba konsekwentnie i solidarnie przeciwstawiać się nieludzkiej pogoni za wzrostem wydobycia, pamiętać i uprzytamniać władzom, że podstawową wartością i celem pracy nie jest produkcja, lecz człowiek.
Warszawa, 22 listopada
Dokumenty Komitetu Obrony Robotników i Komitetu Samoobrony Społecznej "KOR", wstęp i oprac. Andrzej Jastrzębski, Warszawa-Londyn 1994.
Prasa nadal nie informuje społeczeństwa, że górnicy z „Silesii” [w Czechowicach-Dziedzicach] już od dawna nie żyją. Karmi się opinię publiczną informacją, że akcja ratownicza trwa. A wiadomo przecież, że zginęli w dniu wypadku. Władze nie chciały jednak podać tego faktu do wiadomości w obawie, że spowoduje to panikę na Śląsku.
Warszawa, 28 listopada
Mieczysław F. Rakowski, Dzienniki polityczne 1979–1980, Warszawa 2004, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.